Jak cały świat dotarł nad Zatokę Perską?

Przed nami finał piłkarskich mistrzostw świata w Katarze. Po ciekawej i niezwykle wyrównanej fazie grupowej, turniej wszedł w etap decydujących rozstrzygnięć. Już wiemy, że w finale mundialu powalczą Argentyna i Francja, a rozjemcą tego spotkania będziesz nasz eksportowy arbiter Szymona Marciniak. Z kolei w meczu pocieszenia zobaczymy Chorwację oraz Maroko. Mimo kontrowersji związanych z organizacją mistrzostw, a nawet nawoływania do bojkotu imprezy przez część sportowców i kibiców, wydarzenie cieszy się dużą popularnością. O ile przed ekranami telewizorów stadiony wyglądają imponująco, warto przyjrzeć się logistyce tego wydarzenia.

Według badań Nielsena transmisję z meczu Polska – Argentyna śledziło łącznie 14,3 mln Polaków, z czego rekordowo aż 1,9 mln w aplikacji mobilnej i na stronie www. To szósty wynik oglądalności w historii najpopularniejszych wydarzeń sportowych w naszym kraju. Spotkanie 1/8 finału z Francją znalazło się w tym rankingu dwa oczka niżej, na 8. miejscu. Nawet hitowe mecze bez udziału Biało-Czerwonych zgromadziły przed telewizorami kilkumilionową publikę.

W całym mundialowym zamieszaniu stosunkowo niewielką uwagę przywiązano do kwestii logistycznych. Katar, czyli państwo o powierzchni porównywalnej do województwa świętokrzyskiego, musiał przygotować się na napływ kilkuset tysięcy kibiców z całego globu, zorganizować dla nich bazy hotelowe, punkty restauracyjne, transport i strefy kibica.

Logistyka samolotowa

Katar położony jest na Półwyspie Arabskim nad Zatoką Perską. Drogą lądową graniczy tylko z Arabią Saudyjską. Ten niewielki pustynny kraj zamieszkuje prawie 3 mln osób, z czego większość to imigranci. Rodowici Katarczycy stanowią nieco ponad 10 proc. społeczeństwa. Co ciekawe, bogactwo tego kraju wzięło się nie z ropy, a z gazu ziemnego. W 1939 roku pokłady błękitnego paliwa odkryli tam Brytyjczycy, których Katar był jedną z kolonii. Wcześniej mieszkańcy Półwyspu trudnili się połowem pereł.

Organizatorzy katarskich mistrzostw stanęli przed sporym wyzwaniem logistycznym: Jak pomieścić dodatkowy milion ludzi? Jak sprawnie zorganizować ich transport lotniczy?

Port lotniczy Hamad, położony niedaleko stolicy Ad-Dauhy, stał się hubem dla setek tysięcy pasażerów. Mapa portalu „Flightradar24” do śledzenia lotów w przeddzień mistrzostw wyglądała jak zatłoczona ulica Bombaju czy Stambułu, ale według relacji naocznych świadków obyło się bez żadnych komplikacji i utrudnień.

Jak wskazuje ekspertka Łukasiewicz – Poznańskiego Instytutu Technologicznego Marta Cudziło, w planowaniu transportu lotniczego na pewno trzeba wziąć pod uwagę fakt, że samolot nie zabierze towaru bezpośrednio z punktu nadania i nie dowiezie go bezpośrednio do punktu odbioru. Ważne jest zatem odpowiednie zaplanowanie wszystkich operacji związanych z dowozem towarów na lotnisku oraz odwozem towarów z lotniska. Organizatorzy dopięli wszystkie te szczegóły.

Oczywiście warto wziąć pod uwagę wysokie koszty transportu lotniczego i ograniczoną ładowność samolotów. Reprezentacje musiały ograniczyć się tylko do najpotrzebniejszych sprzętów, aby nie narażać się na dodatkowe opłaty. Kwestia warunków pogodowych w katarskiej logistyce nie odegrała większej roli. Przez cały mundial nie występowały zapowiadane przez meteorologów burze piaskowe, które mogłyby zdezorganizować procesy logistyczne.

Logistyka hotelowa

Trudności spotkali logistycy sportowi. Do Kataru można było przewieźć ograniczone ilości sprzętu. Wszystkie dodatkowe usługi na miejscu wiązały się z horrendalnymi opłatami, o czym we wrześniu mówił rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski w rozmowie z TVP Sport.

Myślę, że jeszcze tylko raz polecimy do Kataru, w październiku. Sami zorganizujemy taki wylot, żeby ostatni raz wszystko sprawdzić. Ostatnie szlify. Niektóre osoby z PZPN-u polecą również kilka dni przed drużyną. To głównie pracownicy odpowiedzialni za logistykę […] FIFA zapewnia podstawowe wyposażenie, a to „ekstra” musimy wynająć na miejscu. Jesteśmy doświadczoną federacją. Wiemy, czego chcemy i co potrzebujemy.

W organizacji pobytu liczyła się więc opytmalizacja kosztów w stosunku do potrzeb danego zespołu. Najbogatsze reprezentacje mogły pozwolić sobie na nowoczesne ośrodki treningowe, pozostałe musiały „prząść z niczego”.

Tylko Niemcy zdecydowali się na nocleg poza stolicą Kataru i jej okolicach. Nasi zachodni sąsiedzi wybrali luksusową bazę w Ar-Ruwajs na północy kraju, mieście oddalonym mniej więcej 100 kilometrów od Dohy. Tam trenowali na obiekcie przypominającym fort. Stadion Al-Shamal SC może pomieścić 5 tysięcy widzów. Z każdej strony otaczają go mury, a w narożnikach znajdują się baszty.

Biało-Czerwoni na mundial dostali się przez baraże jako jedni z ostatnich. W związku z tym możliwości Polaków zostały jeszcze bardziej ograniczone. Choć oczywiście logistycy utrzymywali kontakty z katarskimi podmiotami, to najlepsze opcje zostały już zarezerwowane przez konkurencyjne teamy.

Ostatecznie wybór Polaków padł na pięciogwiazdkowy Ezden Palace Hotel w obrębie metropolii. Obiekt, który został oddany do użytku w 2018 roku, charakteryzuje się architekturą w stylu andaluzyjskim. Hotel jest nowoczesny, jednak nie można go przyrównać do luksusowych miejsc w dzielnicy West Bay.

„Luksusowe” baraki

Dziennikarze wysłani na mundial udali się do wiosek kibiców, aby na własne oczy zobaczyć „sławne” kontenery i namioty, gdzie miejsce znaleźli przedstawiciele całego globu. Według ich relacji, komfort pobytu i jakość wykonania pozostawiały wiele do życzenia. Pojedynczy nocleg kosztował ponad tysiąc złotych. Goście mogli liczyć tylko na podstawowe udogodnienia, jak zestaw do parzenia kawy i herbaty, dwie butelki wody dziennie, lodówkę, pościel oraz ręczniki łazienkowe. W tym czasie prestiżowe hotele były dostępne jedynie dla turystów z większymi portfelami, akredytowanych mediów czy „rodziny FIFA”.

Z racji tego, że Katar drogą lądową graniczy tylko z Arabią Saudyjską, część kibiców wybrała pobyt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Stamtąd na mecze dolatywała samolotami, gdyż transfer z Dubaju do Ad-Dauhy trwa zaledwie godzinę i 10 minut. W taki sposób podróżował m. in. Krzysztof Stanowski z „Kanału Sportowego”.

Co ciekawe, podczas fazy grupowej zimowego mundialu (20 listopada – 2 grudnia), nie można było wlecieć do kraju bez ważnego biletu na przynajmniej jeden mecz mundialu. To obostrzenie nie dotyczyło tylko obywateli kraju oraz osób mających wizy pracownicze. Niestety część polskich kibiców, która zechciała polecieć na mecz 1/8 finału z Francją, została zatrzymana na lotnisku przez problem z aplikacją Hayya.

Logistyka smartfonowa

Wszystkie osoby przylatujące do Kataru zostały zobligowane do zainstalowania na swoich smartfonach dwóch aplikacji: Hayya i Ehteraz, które nie różnią się w zasadzie niczym od oprogramowania szpiegowskiego. Przy ich pobraniu należy bowiem zezwolić na dostęp do wszystkich danych w telefonie, nawet tych wrażliwych, co daje możliwość inwigilacji kibiców z całego globu.

Pierwsza aplikacja, Hayya, jest swego rodzaju wizą wjazdową do Kataru, jedyną przyznawaną w okresie od 1 listopada do 23 grudnia. Przydaje się do śledzenia meczów oraz przeglądania zakupionych biletów. Pozwala także na darmowe korzystanie z komunikacji miejskiej, w tym autonomicznego metra. Jednocześnie wymaga od użytkownika dostępu do lokalizacji i danych osobowych.

Natomiast druga aplikacja, Ehteraz, została stworzona do monitorowania Covid-19. Oprogramowanie może śledzić dokładną lokalizację, wykorzystując Bluetooth lub Wi-Fi, a do tego „odczytywać, zmieniać lub usuwać” całą zawartość telefonu, czego przy instalacji nie podaje ani Google Play, ani App Store. W takiej sytuacji „ktoś” może edytować wiadomości czy przeglądać zdjęcia w naszym prywatnym telefonie.

Niemiecki komisarz ds. ochrony danych wskazywał na ogromne zagrożenie dla prywatności i polecił instalować obydwie aplikacje na urządzeniach, z których nie korzystamy na co dzień. Podobnie zalecenia wydały także m. in. norweskie i francuskie agencje ds. bezpieczeństwa: „Na miejscu najlepiej ograniczyć korzystanie z mediów społecznościowych czy bankowości internetowej” – przekonywały przed mundialem.

Na marginesie

Członkowie organizacji pozarządowych zwracali uwagę na trudną sytuację migrantów zarobkowych, których Katarczycy ściągnęli do budowy infrastruktury na mistrzostwa. Jak podaje Amnesty International, pracownicy borykali się z takimi problemami, jak opóźnione lub niewypłacone wynagrodzenia, odmowy przyznania urlopu, niebezpieczne warunki pracy oraz ograniczone możliwości dochodzenia swoich praw w wymiarze sprawiedliwości.

Również kibice piłkarscy nie przeszli obojętnie wobec trudnej sytuacji pracowników i różnych grup społecznych. Część z nich wzywała nawet do całkowitego bojkotu katarskiej imprezy albo zrezygnowała z podróży na Półwysep Arabski. Głównie na niemieckich stadionach pojawiły się transparenty krytykujące mistrzostwa świata, a piłkarze reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów na znak protestu zakryli sobie usta przed jednym z meczów.

Doszło do takiej eskalacji problemu, że reprezentacja Danii, w porozumieniu ze partnerem technicznym, firmą Hummel, wystąpiła na mundialu w strojach z niewidocznym logo federacji i sponsora na znak protestu. Natomiast drugi wyjazdowy komplet przypominał kolor żałobny.

W erze globalizacji

Zimowy mundial w Katarze to pod wieloma względami przedziwna impreza.  Kibice początkowo zniechęceni nietypowym terminem rozgrywania mistrzostw świata, po czasie dostrzegli tego plusy. Latem sprzed telewizora ludzi odciągają inne rozrywki jak koncerty, imprezy plenerowe czy wakacje. Na przełomie listopada i grudnia ponura aura nie zachęca do wychodzenia z domu po pracy albo szkole.

Ze sportowego punktu widzenia, po raz pierwszy gospodarz turnieju debiutował na mundialu, a prawie wszystkie stadiony, poza jednym, znajdowały się obrębie metropolii Ad-Dauha.

Sam pobyt w Katarze nie nastręczał większych problemów. Organizatorzy zapewnili wszystkim reprezentacjom sprawny i wygodny transport między hotelami, ośrodkami treningowymi a stadionami. Zdecydowanie trudniejszym wyzwaniem było przygotowanie samego wylotu nad Zatokę Perską. Logistycy spotkali się z dużymi problemami związanymi z planowaniem pobytu, rezerwacją hoteli i transportem sprzętów.

Co najciekawsze, jednym z głównych faworytów do organizacji Mistrzostw Świata w 2030 roku jest wspólna kandydatura Egiptu, Grecji i Arabii Saudyjskiej. Przy takim scenariuszu, reprezentacje staną przed kolejnym trudnym wyzwaniem. Mundial jeszcze nigdy nie odbywał się na dwóch, a co dopiero na trzech kontynentach.

Druga poważna propozycja wychodzi z Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpania i Portugalia chciałby włączyć do komitetu organizacyjnego Ukrainę, aby pomóc odbudować się krajowi po wojnie.