Dlaczego koty rządzą internetem i technologiami?
„Kotek dla przyciągnięcia uwagi” podbije każdy post w mediach społecznościowych. Z jakiegoś powodu również pierwsze wideo, które przesłano z kosmosu na Ziemię, to był filmik z kotem. Bo zwierzęta te to wdzięczny obiekt dla naukowców, także tych od technologii.
Może marzenie o perpetuum mobile wzięło się z obserwacji kociaków? Kiedy się patrzy na ich szaleńcze galopady po wszystkich meblach, ludziach, ścianach i niemal sufitach, trudno nie zadać sobie pytania: czy one się w ogóle nie męczą? Wyglądają tak, jakby napędzała je jakaś tajemnicza i potężna siła. Przecież to nie może być energia tylko z jedzenia.
Perpetuum mobile. Maszyna, która mogła pracować w nieskończoność. Samonapędzający się mechanizm. Fizycy mówią: to niemożliwe, niezgodne z zasadami termodynamiki. Zresztą kot przecież pobiera energię i odpoczywa.
Mogliby sami zająć się tematem „koty a entropia”.
Entropia, funkcja nieuporządkowania. W zamkniętym układzie, zgodnie z drugą zasadą termodynamiki, nie może maleć. Doświadczają tego na co dzień właściciele kotów i dzieci: entropia w zamkniętym układzie mieszkania wzrasta codziennie!
Co ja pacze na Catstagramie
Templatka z dwoma „rozmawiającymi” kotami bije ostatnio rekordy popularności na instagramowych rolkach. Rudy, bardziej gadatliwy, trochę zdziwiony, dyskutuje z ewidentnie zniechęconym brązowym, który na wszystkie jego pytania ma krótką odpowiedź. Tematów mają mnóstwo, od jedzenia po siłownię. I mimo iż widzieliśmy wiele wersji, oglądamy kolejne.
Codziennie na YouTube dodawanych jest ponad 90 tys. filmów z kotami. Puchaci celebryci mają miliony subskrybentów i wyświetleń (np. That Little Puff – 29,2 mln subskrybentów, Shortest Video on Youtube – 46 mln wyświetleń). Jednym z najbardziej memicznych kotów była Tardar Sauce, znana na całym świecie z powodu swojej wiecznie niezadowolonej miny jako Grumpy Cat. Zmarła w 2019 roku kotka była pyszczkiem wielu memów, a nawet aplikacji z prognozą pogody (która oczywiście zawsze była zła). Warto wspomnieć jeszcze o dwóch kotach-memach, które były niezwykle popularne kilkanaście lat temu. To słynny wielkooki kot ze Shreka i niepozorny szary kotek, który dziwił się światu, powtarzając: „Co ja pacze”.
Trzy lata temu australijska firma Budget Direct udowodniła, że koty rządzą Instagramem. Badanie było proste – porównywano liczbę hashtagów odnoszących się do psów i kotów (jak #ilovemycat, #ilovemydog) na całym świecie. Co się okazało? W 91 państwach na Instagramie koty są bardziej popularne niż psy (psy górują nad kotami w 76 krajach). W Nowym Jorku, który okazał się najbardziej zwierzęcym miastem na świecie (opublikowano tu najwięcej postów), 59,6 proc. zdjęć przedstawiało mruczki.
W tylu uroczych zdjęciach i filmikach można się zatracić i zupełnie stracić poczucie czasu. Pocieszeniem niech będą wyniki badań, jakie przeprowadzili naukowcy z University of Indiana. Niemal siedmiu tysiącom osób pokazywali oni filmy z kotami i sprawdzali, jak wpływają one na ich samopoczucie. A wpływ miały dobry: badani odczuwali poprawę nastroju, przypływ energii i motywacji do działania. Obniżał się poziom stresu i negatywnych emocji. Badacze znaleźli nawet uzasadnienie dla oglądania filmów w pracy: poprawa humoru rekompensuje stratę czasu poświęconego na seans, pozwala też pracownikom lepiej skupić się na wykonywanych zadaniach.
Zabawy laserem
Może dlatego pierwszym filmem, jaki przesłano z kosmosu na Ziemię, było właśnie wideo z bawiącym się kotem. Kot gonił za światełkiem lasera, a wideo to przesłano, wykorzystując technologię – nomen omen – laserową. Pozwala ona na wyjątkowo szybki transfer danych. Sonda kosmiczna, z której wysłano ten 15-sekundowy film, jest oddalona od Ziemi o 30,5 mln km. Plik po zaledwie 101 sekundach trafił do adresatów, co oznacza, że prędkość transferu wynosiła 267 megabitów na sekundę.
NASA pracuje nad technologiami, które umożliwiają przesyłanie danych na ogromne odległości i z bardzo dużą prędkością. Jedną z nich jest właśnie Deep-space laser. Technologia optyczna opiera się na tych samych zasadach co światłowodowa, daje jednak możliwość przesyłania większej ilości informacji.
Karton, moja miłość
Wracamy na Ziemię, a konkretnie… do kartonu. Miłość kotów do pudełek jest bowiem przeogromna i dla wielu osób niezrozumiała. Wydają miliony monet na posłanka, ale żadne z nich nie budzi takiego entuzjazmu jak opakowanie po paczce.
Nad tematem pochylili się naukowcy z Utrechtu, którzy dowiedli, że karton redukuje stres i pozwala kotu się zrelaksować. Stanowi bezpieczną kryjówkę i daje ciepło. Im mniejsze pudełko, tym lepiej, bowiem można je szybciej ogrzać. Karton jest też nie najgorszym drapakiem i świetną bazą wypadową do polowań.
A teraz wyobraźcie sobie pudełko, które utrzymuje stałą temperaturę. Brzmi jak marzenie każdego kota! To e-Pack, opakowanie stworzone przez specjalistów z Łukasiewicz – PIT. Co prawda, jak przyznają sami twórcy, nie był on testowany przez koty, ale mamy nadzieję, że to nastąpi. E-Pack jest wyposażony w wiele czujników, które świadczą o jego wyjątkowości, ale dla puchatych użytkowników mogą okazać się zbędne. Niewątpliwym plusem tego opakowania jest możliwość kontrolowania stanu jego zawartości (czy nie zamokła, czy nie została przekroczona temperatura) – służy do tego specjalna aplikacja. Właściciel kota mógłby zatem monitorować pewne parametry zwierzęcia oraz wiedzieć, czy wciąż śpi w e-Packu, czy może już przeniósł się na parapet. Niewątpliwym minusem tego opakowania z punktu widzenia kota jest jego elektroniczny zamek uruchamiany aplikacją. To już nie proste wieczko, które można przesunąć. To pudełkowa forteca, do której właściciel może w każdej chwili zamknąć dostęp. I, o zgrozo, odesłać ją z powrotem, bo e-Pack ma być wielorazowego użytku.
E-Pack to nie jedyna innowacja, która wyszła z Łukasiewicz – PIT z myślą o kotach. Nasi badacze opracowali też technologię natryskiwania powłok antybakteryjnych na implanty dla zwierząt. Dzięki temu kot, któremu wszczepiono np. implant w łapkę, szybciej wróci do zdrowia i będzie mógł wskakiwać na meble.
276 twarzy kitku
To, że koty są mistrzami perswazji, wie każdy właściciel. Wystarczy, że siedzą i wymownie patrzą, a już wiemy, że czegoś chcą i tym czymś zapewne jest jedzenie. Badaczki z uniwersytetu w Los Angeles udowodniły niedawno, że zwierzaki te mogą przyjmować 276 wyrazów twarzy. Jak to zbadały? Prowadziły obserwację kotów mieszkających w CatCafe Lounge, kociej kawiarni w Los Angeles. Badania były prowadzone po zamknięciu placówki, tak więc rejestrowano tylko interakcje między zwierzętami. Nagrania analizował program komputerowy, który wyodrębnił 276 różnych kocich min. Badaczki naliczyły 26 unikatowych ruchów, na których opiera się kocia mimika (dla porównania psy mają ich 27, a ludzie 44). To m.in. rozszerzone lub zwężone źrenice, mrugnięcia i półmrugnięcia, pozycja uszu czy wąsów, lizanie nosa. Ich różne kombinacje dają właśnie 276 form ekspresji.
Autorki badań określiły też charakter kocich min. 45 proc. jest przyjaznych, 37 proc. agresywnych, a pozostałe 18 proc. trudno było przypisać do jakiejkolwiek kategorii. Wysnuły też hipotezę, że bogata kocia mimika jest efektem współistnienia z człowiekiem, z którym kot musiał się nauczyć komunikować.
Być może zresztą ta wiedza pomoże nam lepiej zrozumieć, o co chodzi naszym kotom. Być może kiedyś sztuczna inteligencja przetłumaczy z kociego na ludzki i wreszcie będziemy wiedzieć, dlaczego ta karma jest niejadalna i jak długo powinna trwać idealna zabawa. Choć jest ryzyko, że wtedy dowiedzielibyśmy się o sobie kilku nieprzyjemnych rzeczy…
Dlaczego koty kochają tuńczyka
Pozostając jeszcze przy badaniach naukowych kotów – światło na kocie upodobania kulinarne rzuca praca opublikowana w zeszłym roku w czasopiśmie Chemical Senses. Dlaczego koty, które wyszły z afrykańskiej sawanny, tak lubią ryby, a zwłaszcza tuńczyka? To pytanie postawili sobie autorzy artykułu. Dowiedli oni, że to wszystko przez umami, piąty smak zwany też „mięsnym”. Otóż kocie kubki smakowe odróżniają umami. Tyle że kocie receptory wiążą się jeszcze z dwiema substancjami chemicznymi, które wzmacniają doznania tego smaku. Te substancje to monofosforan inozyny i wolna L-histydyna, występujące w dużej ilości w tuńczyku. Dlatego to mięso jest dla nich najsmaczniejsze.
Naukowcy, oprócz skomplikowanych badań laboratoryjnych, zrobili też eksperyment. 25 kotom podstawiali miski z wodą – czystą i wzbogaconą różnymi cząsteczkami nadającymi umamiczny smak. Zwierzęta wybierały miskę smakującą tuńczykiem.
Wyodrębniono dwa geny odpowiadające za odczuwanie piątego smaku – Tas1r1 i Tas1r3. Co ciekawe, u kotów nie działa prawidłowo gen odpowiadający za receptor słodkiego smaku. Po prostu nasze mruczki są mięsożercami i żadnymi węglowodanami ich nie oszukamy. Zresztą oszukać kota w kwestii jedzenia się nie da, wie to każdy, kto usiłował przemycić lekarstwo w karmie i spotkał się ze stanowczym oporem ze strony futrzaka.
No ale podawanie im leków to kolejny temat, którym mogliby się zająć badacze. Kocich tematów do zagospodarowania przez naukę jest zresztą wiele. Przede wszystkim czekamy na odpowiedź na kluczowe pytanie: jak kotom udało się zawładnąć naszymi sercami, domami i internetem?